Animal World

Nasz Świat...Nasze życie...

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Komputery

Ogłoszenie

Forum zmieniło adres. Obecnie forum działa na adresie: http://animalworld.iforums.pl/index.php Wiele zaszło zmian.

#1 2008-06-18 15:03:45

Pein

Członek Akatsuki

1807783
Skąd: dom akatsuki
Zarejestrowany: 2008-04-05
Posty: 104
Rasa (np. Wilk, elf itp.): Człowiek
Klasa(np. Mag, wojownik itp.):: Lider Akatsuki
Płeć: mężczyzna
Charakter(czyli: Dobry, Neutralny, Zły lub podobny): zły
Z kąd pochodzisz(wymyślona kraina): wioska trawy
WWW

historiea akatsuki

Święta akatsuki

Pewnego dnia w organizacji Akatsuki.
- Tobi, co ty narobiłeś?! Spaliłeś choinkę!!! Mówiłem ci, żebyś nie bawił się tymi przestarzałymi lampkami!!! - krzyczał lider i biegał wokół resztek zwęglonego drzewka, machając rękami i co chwilę spoglądając na Tobiego.
- Tobi is a good boy...- zmieszał się mask-man i spojrzał na lidera robiąc maślane oczko.
- Argh! Nie dość, że nie mamy ozdób...
- A gdzie są? - przerwał Hidan.
- A pamiętasz ostatnie balety z Konoszakami? - odparł lider.
- Aaaa....No tak...Heh...Ale była impreza...!!! - dodał Hidan i wrócił do czytania, dawno już zwietrzałego katalogu Oriflame. - Ooo! Ooo! Popatrz liderze! Jakie tanie! Muszę go mieć! Muszę! Ten żel do włosów jest po prostu genialny! Można by na to przeznaczyć trochę naszych funduszy…
- Mmmm....Popatrz, a ta kredka do oczu? - Zaczepił Dei wyrywając katalog z rąk Hidana - minus 30 %!!! Ale okazja! Tak liderze! Kup nam!
- NIE!!! – krzyknął ostro Pein. - Przestańcie! Nie zajmujcie się teraz takimi głupotami. Mamy ważniejsze sprawy na głowie!
- Dobrze! Ale jak będę miał, źle ułożone włosy to będzie twoja wina liderze! – obraził się Hidan i odwrócił tyłem.
- Na przykład jakie sprawy? – Zapytał Dei poprawiając swoją grzywkę.
- Święta się zbliżają a my nie mamy choinki!!! Ani ozdób!!! Ani jedzenia!!!
- Podsumowując...Nic nie mamy...
- Tak właśnie...Dobrze zauważyłeś...Trzeba to szybko zorganizować! Itachi mógłbyś wreszcie wyjść z tej łazienki?! Jesteś mi potrzebny! Natychmiast! – krzyknął lider i uniósł głowę w stronę piętra.
- Coooo??? - Dało się słyszeć z góry głos Itaśa.
- Wiadro...
- Cooo??
- Krzesło...
- Coooo???
- Makro...
- Cooo???
- Ejjj!!! Po drugim "co" to już przestało być zabawne!
- Tak masz rację. - odparł Itachi schodząc ze schodów. W ręce trzymał szczotkę do włosów i prostownicę. - Słucham...?
- Weź ze sobą Hidana i Kakazu, pójdziecie na zakupy.
- Super…Znowu misjon impsibul…A ja może nie chcę iść!?- strzelił focha Sharinganowiec i zrobił obrażoną minę.
- A mnie to wisi i dynda. Tu macie listę zakupów i 100 jenów - wcisnął pieniądze w ręce Itaśowi, zebrał całą trójkę i wykopał za drzwi, tak, że nie zdążyli nic powiedzieć. – Dobra ich mam z głowy.- Powiedział, odwrócił się na jednej nodze i z entuzjazmem zrobił krok jednak gwałtownie się zatrzymał. Oczy niemal wyszły mu z orbit…- De..Deidara, co ty robisz? – Zapytał, patrząc z zaciekawieniem na blondasa, który siedział na kanapie i z lubością wpatrywał się w swoje odbicie w małym różowym lusterku, co chwilę wzdychając i mrugając wymalowanymi oczkami…- Deidara, będę musiał jakoś odgrodzić twój pokój od reszty członków organizacji…- stwierdził ze smutkiem. Kisame, który od rana krząta się po kuchni i słucha radyjka – audycji „Babci Maliny”, co chwilę notując nowe przepisy…w tym momencie przerwał zapisywanie składników na świąteczny piernik i wydał z siebie dziwny odgłos zdziwienia, wychylił się zza drzwi kuchni, spoglądając raz na Dei’ego raz na lidera. Deidara niewzruszony dalej przeglądał się w „magicznym” zwierciadle, co chwila gładząc swoje lśniące żółte włosy…Pein zaś odwrócił wzrok w stronę stolika stojącego w kącie pokoju. Siedział przy nim Zetsu i rozmawiał z pelargonią, którą zasadził jakiś czas temu. Nawet nadał jej imię i napisał je na doniczce – Mariolka <3.
- Jak się czujesz kochana? A może trochę nawozu BioKonoha? Specjalnie dla ciebie kupiłem. Smakuje ci? – mówił czułym głosikiem do roślinki, co chwilę głaszcząc ją po liściach.
Lider zmarszczył brwi, pomruczał coś pod nosem i już miał iść w stronę swojego gabinetu, gdy wpadł na niego Tobi, cały brudny z wielkim pudłem na rękach.
- Panie liderze!!!
- Czego?
- Tobi to dobry chłopiec więc pomyślałem, że skoro nie mamy ozdób na choinkę to sam je zrobię. – odparł zadowolony z siebie Tobi.
- Brawo! Myślałem, że już na nic się nie przydasz! Naprawdę cię pochwalam Tobi w nagrodę będziesz miał zaszczyt posłuchania piosenek z naszego radyjka! Pokarz co tam zrobiłeś?
Arrgh!!! Co to ma być?! – krzyknął lider spoglądając z przerażeniem do pudełka, w którym były uszyte małe laleczki, każda podobna do jednego z członków Akatsuki.
- Podobają się? – zapytał Tobi dumnie pokazując swoje małe dzieła.
- Czym ty je malowałeś? – spytał Pein wyrzucając jedną z mokrych „ozdóbek” z powrotem do pudełka
- Lakierami – odparł dumnie Tobi – znalazłem je w szafce Deidary.
- Moje lakiery!!! – krzyknął Dei i z morderczym wzrokiem rzucił się na Tobiego. – Ty pomarańczowy gadzie!!! Oddawaj moje lakiery!!! Bo ci w nocy wyłączę lampkę i puszczę Arkę Noego!!!
- Aaaa!!! –Krzyknął Tobi i już chciał się schować za Peinem, ale Dei był szybszy, złapał go i pociągnął do siebie.
- Kuku lewy sierpowy!!! – wrzasnął blondas i zamachnął się na mask-mena.
- Deidara uspokój się! Zostaw Tobiego w spokoju…- krzyknął lider i zatrzymał rękę blondasa.
- Tak..tak…zostaw!...- jęknął Tobi
- Yyggh!!! Dorwę cię później!
- Tobi nie powinieneś zabierać rzeczy z szafek Deidary. A tak w ogóle to na czym ty chciałeś powiesić te ozdoby skoro sam spaliłeś choinkę?! Hę?!
- No, bo wpadłem na pomysł, że może Zetsu zostanie naszą choinką! Tak ślicznie by wyglądał obwieszony lampeczkami, w końcu choinki to jakaś jego daleka rodzina, prawda?
Słysząc to Kisame, który cały czas przyglądał się całemu zajściu, padł na podłogę i zaczął głośno się śmiać…W tym momencie zza stolika zerwał się gwałtownie urażony Zetsu…na tyle gwałtownie, że nogą zawadził się o mebel i zrzucił swoją „przyjaciółkę”. Wszyscy nagle zamarli i wytrzeszczyli oczy na małą roślinkę oraz Zetsu, który w zwolnionym tempie rzucił się z wyciągniętymi rękami po swoją ukochaną. Jednak los bywa okrutny, nie zdążył i doniczka z Mariolką rozbiła się o podłogę. Zetsu padł jak długi przed nią.
- Nieeeee!!!! - krzyknął stłumionym głosem przez łzy. – Na co czekacie?! Ratujcie ją! Szybko!
Deidara wzdrygnął się, jakby nagle wybudził się z oszałamiającego transu, podbiegł do roślinki i delikatnie złapał ją za listek.
- I co z nią? – zapytał Zetsu podnosząc wzrok na Mariolkę.
Deidara popatrzył znacząco, ze smutkiem i współczuciem w oczach, najpierw na Tobiego i Peina później na Kisame, który przestał się już śmiać i także był wstrząśnięty całym wydarzeniem…następnie dopiero na Zetsu.
- Niestety…Zetsu…Mariolka…NIE ŻYJE. – powiedział i spuścił głowę. – Godzina zgonu: 12:53.
Zetsu cały czas leżał na podłodze, jednak tym razem głowę miał wsadzoną w ziemię z rozbitej doniczki. Wiadomo już było, że nie weźmie on udziału w przygotowaniu do świąt. Żałoba.
W tle słychać było cichą audycję z radyjka, akurat podawano przepis na pierogi z mięsem.
Wszyscy stali w milczeniu (oprócz Zetsu, który leżał nadal z głową w ziemi). Tobi ukradkiem wytarł łzę, która spłynęła po jego pomarańczowej masce…
- Banda kretynów! Z kim mi przyszło pracować! – trzeźwo oceniła sytuację Konan, która przyglądała się temu od początku.
Wszystkich wyrwało to z żałobnego transu.
- Ko…Konan! A co ty tu robisz? - zmieszał się Pein.
- Eee…jakby się głębiej nad tym zastanowić…to pracuję razem z wami! – odpowiedziała ironicznie – Dobra…nie mam czasu bawić się z wami w „ Święta”, więc wyjeżdżam do mojej psiapsióły na balety…i mnie długo nie będzie! Zrozumiano?!
- T..tak
- No to dobrze…Kolejnego dnia z wami bym nie wytrzymała… A! i biorę samochód! To BYE! – wyszła trzaskając drzwiami, tak że zatrzęsły się ściany.
- Uhhh…na szczęście nie będę musiał dzielić się z nią opłatkiem…hehe… – powiedział z ulgą Pein i udał się po schodach do swojego biura.

Tymczasem w drodze do sklepu…

- To, co my mamy tam kupić? – zapytał Hidan spoglądając na Itaśa.
Sharinganowiec wyjął z kieszeni kartkę, którą napisał Pein i zaczął czytać głośno
- L…i…i…d…
- Dawaj to analfabeto! – wyrwał urażonemu Itasiowi listę z ręki. – Kto tam u was musi być ministrem edukacji…

Lider: Macie kupić to!
- 10 zupek „3 minuty”
- majezon
- halogeny firmy „Osram”
- najnowszą płytę Paris Hilton dla Deidary i Smerfne Hity 12 - świąteczną edycję!!! Dla Tobiego
- odświeżacz powietrza!  KONIECZNIE!!!
To tyle ode mnie, teraz Kisame:
- Kupcie mi „barszcza” w torebce!!! Tyle!
Lider: Macie przynieść resztę!
Kisame: Jeszcze uszka…te gotowe…
Lider: Nie, bez uszek…NIE LUBIĘ!
Kisame: Dobraaa … to bez uszek.
Lider: Tyle!

- Resztę?! Nam braknie na to wszystko…- jęknął Sharinganowiec.
- Majezon…? Wybacz Itachi, że nazwałem cię analfabetą.- powiedział Hidan.
- Po co Liderowi halogeny? – zapytał Kakazu, który cały czas liczył pieniądze jakie uzbierał w swoim małym portfeliku.
- Wspominał coś, że musi je wymienić w naszych płaszczach…wiesz…to jutsu, dzięki któremu jesteśmy tęczowi, bez tego nie będzie działać.
- Aaaha…a czemu odświeżacz, tak KONIECZNIE?
- Pamiętasz, jak ostatnio Itachiemu posmakowała zupa Kisamego?
- Nooo… Zjadł jej najwięcej.
- Nooo…to po tym wejść się do łazienki nie dało, dlatego teraz, gdy zbliżają się święta i Kisame gotuje tyle rzeczy, lider woli się zabezpieczyć.
- Nie przypominajcie mi…to było coś potwornego…- zaszlochał Itaś, doskonale pamięta te przykre 2 godziny…;(
- Ehh…No wreszcie dotarliśmy! – westchnął Hidan i uniósł głowę do góry, by zobaczyć wielki napis „Bezdomka”.
Był to wielki hipermarket, w którym zawsze były jakieś przeceny no i pełno ludzi. Cała trójka ledwo wcisnęła się między wchodzących a wychodzących klientów. Gdy dopchali się z wielkim trudem (Hidan i Kakazu musieli 3 razy wyciągać Itaśa z pod nóg innych ludzi i raz z pod stoiska z oscypkami) stanęli na przeciwko miejsca, w którym dawniej stały koszyki, teraz świeciło pustką
- Spóźniliśmy się. – stwierdził smutnie Kakazu.
- Nie jeszcze nie…Patrzcie! – krzyknął Hidan i wskazał palcem na wypadające z zawiasów drzwi do męskiej toalety.
- Co? Zachciało ci się? – zapytał Itachi.
- Nie!!! Patrzcie tam obok! – krzyknął ponownie i skierował wzrok swoich kolegów trochę w prawo. Stał tam KOSZYK! Nie wiadomo jakim cudem jeszcze nikt go nie zabrał. Jednak Hidan tym razem wrzasnął za głośno i inni klienci, którzy także szukali tego oto zbawiennego sprzętu właśnie go zauważyli.
- I co teraz? – Zapytał Kakazu mierząc wzrokiem panią, która także posępnie na niego spoglądała.
- Dobra…Kakazu ty bierz tą babkę z zielonymi włosami co się na ciebie gapi, a ja i Itachi zajmiemy się tą dwójką geninów co to niby oglądają wystawę.
- Ok. – odpowiedzieli i ruszyli powoli w stronę koszyka snując się jak gdyby nigdy nic do upragnionego celu. Jednak pani z zieloną czupryną wyrwała szybko do przodu. Widząc to dwóch geninów pognało za nią.
- Kakazu teraz! – krzyknął Hidan, a jego partner szybko odskoczył za panią, złapał ją za zieloną czuprynę i pociągnął ją do tyłu.
- Aaaała!!! - wrzasnęła kobieta i upadła na podłogę.
- Ha Ha! Mam ją Hidan!! – krzyknął tryumfalnie Kakazu, jednak szybko otrząsną się ze szczęścia, gdy zakręciło mu się w głowie, a jego oczom ukazały się gwiazdeczki. Okazało się, że dostał bęcka torebką od zielonej pani. Gdy spojrzał przed siebie ujrzał swoich kolegów, którzy szczęśliwi pchali wózek w jego stronę.
- Uuu...Kakazu…właśnie widzę jak ją załatwiłeś. – powiedział ironicznie Itachi i pchnął koszyk w stronę wejścia na samoobsługę.
Po godzinie przepychanek między półkami zdobyli wszystko, co mieli kupić. Najdłużej zeszło im przy stoisku z płytami Paris Hilton. Musieli użyć „kosy” Hidana do odpędzania otępiałych fanów. Wjeżdżali właśnie na stoisko z gazetami, gdy nagle Itachi wydał z siebie dziwny pisk i z prędkością światła popędził w stronę jednej z półek. Dorwał jedną z gazet i znowu zaczął piszczeć wlepiając oczy w okładkę.
- Co to jest Itachi? – zapytał Kakazu przyglądając się ze zdziwieniem gazecie, którą Itaś namiętnie wertował, strona po stronie, za każdym razem wydając z siebie pisk.
W końcu zatrzymał się na jednej ze stron i wytrzeszczył oczy.
- Michael…- westchnął i przytulił policzek do plakatu Michaela Jacksona.
- Aaa…to on. Mam wrażenie, że nie długo się do niego upodobnisz. Widzisz jak pechowo trafiłeś miałbyś teraz kolejny plakat do kolekcji, a tu pieniędzy nie masz. Tak to jest, gdy się nie umie oszczędzać. – powiedział z satysfakcją Kakazu i poklepał swoją kieszeń, w której nosił portfel.
Na te słowa Itaśowi łzy napłynęły do oczu i zaczął głośno szlochać co chwila z żalem i cierpieniem spoglądając raz na plakat, raz na swoich kolegów. Po długim tłumaczeniu, odciąganiu Itachiego od stoiska z czasopismami i dwóch godzinach czekania w kilometrowej kolejce dotarli wreszcie do kasy. Oczywiście okazało się, że nie mają wystarczająco dużo pieniędzy, a Kakazu uparł się, że nie pożyczy ani grosza. W końcu udało się im wydusić od niego brakującą sumę. Po 5 godzinach spędzonych w sklepie cała trójka wróciła do organizacji.
- No wreszcie ile można siedzieć w sklepie? – zapytał lider siadając na kanapie. – Kupiliście wszystko?
- Taaa…- odpowiedział Hidan i klapnął na fotel obok lidera. – Można powiedzieć, że nawet więcej. Kupiliśmy jeszcze karpia, wiesz…minus 50%. Po drodze Itachi karmił go cukierkami, a teraz pływa w wannie.
- CO?! – krzyknął Kisame i pobiegł szybko po schodach do łazienki. Po chwili wrócił z powrotem . – Chyba nie mieliście zamiaru go zjeść?! – oburzył się rybopodobny.
- Eee…no co ty… tylko obrać, pokroić i usmażyć… w takiej miamniuśkiej panierce…mmm…– powiedział złowieszczo Kakazu..
- Ty chyba żartujesz?! To moja rodzina! Nie zabiję własnego kuzyna! – ryknął Kisame i pobiegł do łazienki opiekować się „rodziną”
- Aaaa!!! – jęknął Dei na widok obślizgłej ryby. – Zwariowaliście?! Macie natychmiast to COŚ usunąć z wanny bo inaczej się nie wykąpię. – pisnął i zbiegł po schodach.
- Trudno, odizolujemy cię gdzieś na czas świąt – wzruszył ramionami Hidan.
- Co ty taki …taki…jakiś taki…bleee? – powiedział Deidara spoglądając na Itachiego.
- Nie mógł sobie kupić gazety, w której był plakat Jacksona. – odparł Hidan
- Aaaa…no to wszystko tłumaczy. – westchnął Dei i zabrał się do przesłuchiwania płyty Paris Hilton.
- A jemu co się stało? – zapytał Hidan patrząc na skulonego pod stolikiem Zetsu.
- Mariolka, nie żyje. – odparł lider.
- Bez komentarza…jak w ogóle można zakochać się w kwiatku…
- Jaki ty jesteś bezduszny! – oburzył się Pein.
W tym momencie podszedł do nich Itachi, ciągle mając przed oczyma plakat Michaela.
- Ehh….miłość. Czy ty rozumiesz, co to jest miłość, Hidan?
- Rozumiem. To jest psychiczna hipermetamorfoza prowadząca do hipercenestezji, co w konsekwencji daje agipatyczną neurastenię.
- Aha... Dziękuję.
- Tegoroczne święta zapowiadają się naprawdę interesująco – stwierdził lider patrząc na Tobiego, który wieszał na kominku świąteczne skarpety, nadal słuchając kolęd w wykonaniu Mandaryny.


złoto - 10000 sztuk

Offline

 

#2 2008-08-01 09:33:14

Konan Agonistka

Była Członkini Akatsuki

5870779
Skąd: Kwatera Akatsuki
Zarejestrowany: 2008-03-29
Posty: 698
Rasa (np. Wilk, elf itp.): Elfka
Klasa(np. Mag, wojownik itp.):: wojownik ninja
Płeć: Kobieta
Charakter(czyli: Dobry, Neutralny, Zły lub podobny): Neutralny
Z kąd pochodzisz(wymyślona kraina): Wszyscy myślą, że z Amegakure.
WWW

Re: historiea akatsuki

Przeczytałam to dawno ale teraz się wypowiem: Czy ja naprawdę taka jestem? Odkąd na AW są auta/samochody =.=' klimatu ludzie? Czy to co powiedziałam wcześniej rozumiecie? Tak? Nie? Nie? Macie problem ^^


http://img354.imageshack.us/img354/7416/userlinuxjw4.jpg
http://img.userbars.pl/120/23818.png
http://img.userbars.pl/2/231.jpg
WAŻNE!! :
Aktualnie opuściłam Akatsuki jestem tak zwana Aniołem Otogakure (:
KONIEC
ZŁY NINJA WIOSKI DESZCZU!!
http://www.animalworld.pun.pl/_fora/animalworld/gallery/2_1215602490.jpg
http://img291.imageshack.us/img291/2233/peinisygnanewgs0.png
Sakiewka:
Złoto - 9850 sztuk
Srebro - 0 sztuk

Z NAMI SIĘ NIE ZACZYNA

Bóg Nas nie chce. A Szatan się Nas boi
Nie możesz być obojętny przyrodzie! Wejdź w ten link! Uratujesz w ten sposób następne drzewo!
http://republika.pl/blog_pn_1235505/3261690/tr/ozzy11111.gif

Wśród ciemnej nocy
Gdy milkną dzwony
Przyjdź biedna ofiaro
Prosto w me szpony

Kły moje białe
Błyszczą w tym mroku
Całą noc czarną
Mam cię na oku

Boisz się? Widać
Drży twoja brew
Gdy w moich ustach
Szkarłatna krew

Ja cicha łowczyni...
Pani snu
Bój się śmiertelny
Wrócę tu...

Moja Broń:
http://www.trueswords.com/images/prod/c … OK_540.jpg

http://amorion.pl/signatures/559.jpg

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB 1.2.23
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.plremonty koparek materace hilding gta forum