Nasz Świat...Nasze życie...
Była Członkini Akatsuki
//a już jest 19 godzina heh XD //
Uśmiechnęła się podchodząc do obok rosnącej dzikiej róży. Zerwała parę kwiatów i wsadziła je do koszyka który był ukryty w krzakach.
Offline
Mistrzyni zabawy z życiem..
Nie podnosząc głowę skierowała jedno ucho w stronę dziewczyny.
Offline
Była Członkini Akatsuki
Uśmiechnęła się widząc, że nie daleko z tąd rosną zioła. Była zielarką pomagało jej to w robieniu leków. Podbiegła i zaczęła je delikatnie zrywać i wsadzać do koszyka.
Offline
Mistrzyni zabawy z życiem..
Podeszła do niej i zręcznie wyjęła z jej koszyka smakowitą roślinkę, nagle mocno uderzyła ją pyskiem w ramię i bez słowa skierowała pysk do jej ręki.
Offline
Była Członkini Akatsuki
Zaśmiała się. "Nie jedz tylko tego dużo bo może to się skończyć fatalnym skutkiem typu bólu brzucha i innych" opowiedziała do konia.
Offline
Mistrzyni zabawy z życiem..
Ta pokręciła głową, nie wiedziała jak to powiedzieć w języku elfów więc myślą przesłała jej obrazy: płonącą rośliną, zwiędły kwiat oraz martwego konia.
Offline
Była Członkini Akatsuki
"yyy..." nie wiedziała co myśleć, co powiedzieć te obrazy mało jej mówiły.
Offline
Mistrzyni zabawy z życiem..
Skupiła się, po chwili spytała niepewnie "mogę pokazać ci me wspomnienia, ale czy tego chcesz?"
Offline
Była Członkini Akatsuki
"Zależy jakie są" powiedziała spokojnie i niepewnie w myślach.
Offline
Mistrzyni zabawy z życiem..
"są.." próbowała znów znaleźć odpowiednie słowo ale wszystkie jakie znała: smutne, przykre, złe nie do końca pokazywały co się wtedy stało, w końcu opuściła głowę i powiedziała "dziwne'
Offline
Była Członkini Akatsuki
Odetchnęła z ulgą jakby usłyszała coś lepszego niż się spodziewała.
Offline
Mistrzyni zabawy z życiem..
Przybliżyła się jeszcze bardziej do niej, po czym zamknęła oczy, to co chciała zrobić nie było jedynie przekazywaniem wspomnień wiedziała, że tak Konan nic by nie zrozumiała, musiała cofnąć w głąb, tak by rzeczywistość i przeszłość nie dzieliła żadna granica, tak by czuła to co czuła niegdyś... Ból, ostry przenikliwy ból, który nie ustępuje i strach, odruchowo chciała się cofnąć uciec lecz nie mogła, czuła, że gdzieś koło niej jest Konan, że czuje to co ona choć nią nie jest. Po chwili zaczęły napływać inne elementy, z mroku wyprysnął ogień, poczuła swąd spalonego mięsa, jej nogi były całkowicie sparzone, to one tak bolały. Wokół płonął las, syczące iskry padały na wąski pas skały na której stała, za nią było urwisko i śmierć, przed nią szalał żywioł, jedna z iskier spadła na jej grzbiet jednak przygasił ją pot. Ktoś szedł.. Cofnęła się jak najdalej do krawędzi, kamienie osuwały się spod tylnych kopyt. Ona, półroczne źrebie, być może niektórzy nazwali by ją szczęśliwcem, nie ona sama jednak, widziała jak jej matka, czarna klacz spaliła się żywcem, podobnie jak wiele koni. Z ognia wyszedł mężczyzna, na twarz miał zaczesane włosy tak, że jedynie widziała oczy, czarne, hipnotyzujące, odbijał się w nim ogień. Nagle od niego odwróciła jej uwagę roślinka, tego samego gatunku co zerwała Kon, stała jedyna zielona, błyszcząca wśród popiołu, padł na nią ogień, zniszczył, tak jak inne, ta jednak czymś się różniła, An poczuła psychiczny ból, który wręcz stłumił ten fizyczny, coś zginęło z wilczym zielem, coś odrodzi się z jego popiołu. Mężczyzna złapał ją za grzywę, krótką jeszcze, szarpnęła się mocno, prawie że spadając w przepaść... Nie mogła zrozumieć co się stało, ogień dogasał , ona zaś leżała na boku, spętana łańcuchem, strach przepełniał ją całą, czuła jak tłukło się jej serce, chciała przerwać to wspomnienie, znów znaleźć się nad jeziorem, lecz coś ją tu zatrzymywało, a raczej ktoś... Podniosła głowę, ją miała nieskrępowaną, mężczyzna położył rękę na jej tylnej łopatce, po chwili wziął sztylet, rozciął skórę, nie czuła tego, odrętwiała spoglądała jak chowa w.. właśnie w niej, jej ciele jakiś przedmiot, teraz już wiedziała że to amulet. Ale co jest teraz, a co było, granica została zatarta, była równocześnie źrebięciem i klaczą, przerażało ja to na równi jak te wspomnienia.. nie, nie wspomnienia ale wydarzenia... Znów wydarzyło się to tak prędko, leżała uwolniona od łańcucha, niezdolna jednak wstać, wokół ogień dogasł, spojrzała na wpół martwym wzrokiem, z pogorzeliska został jedynie kwiat, rzucony na miejsce wilczego ziela, zwiędły... Wstała, chciała żyć, czuła nieznośny ból ale tylko po oparzeniach, delikatnie dotknęła łopatki, miała na niej co prawda bliznę, lecz ta wyglądała na starą więc może On był jedynie wytworem jej umysłu? Tylko dlaczego nie mogła wrócić, a raczej dlaczego mogła?.. Odskoczyła, znowu stała nad jeziorem, drżała na całym ciele, czuła jeszcze echo tamtego bólu, przed oczami stał jej obraz spalonej klaczy...
Offline
Była Członkini Akatsuki
Przeszedł ją dreszcz. Dziwnie się poczuła w jednej chwili opuściła koszyk a wokół niej wszystko zawirowało.
Offline
Mistrzyni zabawy z życiem..
Powoli opuszczało ją przerażenie, "to" było bardzo męczące, ledwo stała na nogach lecz zbliżyła się do Konan by mogła się o nią oprzeć. Raz już kiedyś wróciła to, wtedy obiecała sobie, że nigdy już nikogo na to nie narazi, lecz coś podpowiadało jej, że kiedyś będzie jeszcze musiała to wykorzystać, teraz też to czuła.
Offline
Była Członkini Akatsuki
Oparła się o Anarę ale nogi jej nadal drżały. Dziwnie się czuła nie potrafiła nazwać tego uczucia.
Offline