Konan Agonistka - 2008-04-19 11:54:40

Voodoo - Wielu osobą kojarzy się ona z czarną magią, a jest to błąd. Niestety wszystkie filmy i wiele książek propaguje jedynie ciemną stronę tej magii. Chciałabym dziś zwrócić uwagę na jej dobre aspekty, choć nie pominę tej popularniejszej mrocznej natury Zastanawiałam się, od czego powinnam zacząć opowiadanie o tej sztuce.
Myślę, że na początku należy zaznaczyć, że Voodoo naprawdę istnieje! Obecnie Voodoo praktykowane jest w Ghanie, Togo i Beninie, na Dominikanie i Haiti(gdzie bym chciała się znaleźć najbardziej na świecie), w Brazylii i w stanie Luizjana (USA). Jednak największe znaczenie ma na Haiti. Jest ona na tyle tam istotna, że do jej wyznawania przyznają się najwyżsi urzędnicy państwowi. Na Haiti w 2003 roku zdobyła ona rangę religii państwowej. Rytuały voodoo powszechnie są uważane za niezwykle skuteczne i rzeczywiście jest to prawda. Należy przy tym podkreślić, że wbrew powszechnym stereotypom, magia voodoo nie służy wyłącznie czynieniu zła, ale przede wszystkim pomaga osiągnąć szczęście, poznać przyszłość, przyciągnąć miłość czy pieniądze, a także leczyć. Wątpię, aby ktokolwiek znał przed chwilą wspomnianą naturę voodoo. Jest ona praktycznie nieznana, a to zawdzięczamy głównie filmom, których twórcy uznają ją za nudną i nieistotną.
Podstawą tej wiary są praktyki przeprowadzane przez plemiona Afryki Zachodniej, ale swoje piętno odcisnęły też wierzenia rodowitych mieszkańców Haiti oraz europejski katolicyzm. Czarownikiem voodoo może zostać każdy, kto posiada odpowiednio silnego ducha. Jest to jedyny warunek, ale jego niespełnienie oznacza brak jakiejkolwiek możliwości na stanie się szamanem. Silny duch jest niezbędny do naginania siły innych osób. Znany jest rytuał wybierania szamana voodoo pośród dzikich plemion Afryki Zachodniej. Mniej więcej postaram się go wam przybliżyć. Ich głównym elementem jest „taniec”, choć właściwie jest to tylko podskakiwanie oraz wykrzykiwanie imion zmarłych. Wszystko odbywa się wokół totemu lub ogniska. Często zapala się również kadzidła. Ponoć podczas tych wyborów odczuwalne jest zwiększone nasilenie dusz i energii śmierci. W „tańcu” biorą udział głównie uczniowie szamanów plemienia. Każdy z nich jest pomalowany i dominuje kolor biały i czarny. Ich stroję są bardzo skromne- zasłaniają jedynie genitalia. Spowodowane jest to tym, że bogatsze szaty mogą obrazić dusze zgromadzonych podczas tego występu. Według podań wybrany zostaje ten, kto przeżyję uderzenia licznych duchów. Przeżycie oznacza, że dusza wybrańca jest wytrzymała i może dalej funkcjonować. Od tego momentu włada on mocą voodoo i może ją dalej rozwijać. Wyznawcy voodoo obecnie uprawiają kult przodków oraz czynnie włączają do swego panteonu ludzi zasłużonych dla narodu lub lokalnej społeczności. Dziś najważniejszy jest "rytuał opętania". Ważną rolę odgrywają w nich bębny wygrywające najróżniejsze rytmy. Dzięki nim uczestnicy wchodzą w trans. Osoby te zostały zazwyczaj wcześniej inicjowane w kult lub posiadają specyficzne predyspozycje do wejścia w trans. Bez Houngana (kapłan-szaman) lub mambo (kapłanka-szamanka) nie mogą się toczyć rytuały.
Najważniejszymi bóstwami voodoo są:
-Oxala- bóg miłosierdzia, występuje pod postacią Jezusa
-Szango- bóg burzy, pod postacią Jana Chrzciciela
-Papa Legba- bóg strzegący granicy między światem żywych i umarłych, pod postacią św. Piotra.
-Ogoun- bóg wojny
-Zaka- bóg rolników
-Erzulie- bogini miłości i płodności
-Damballah- bóg-wąż, pod postacią św. Patryka
Oprócz bóstw czczone są duchy śmierci -Guédé, którym przewodzi złowrogi Baron Samedi. Baron Samedi (dosłownie: Baron Sobota) to w religii voodoo przywódca i ojciec wszystkich duchów śmierci Guédé, pan podziemi, mistrz magii. Przebywa na cmentarzach pod postacią szkieletu (lub starca z długą, białą brodą), ubranego jak właściciel zakładu pogrzebowego: w czarny surdut i cylinder. Jest lubieżny i chciwy, chętnie zagarnia ofiary złożone innym loa (istotom duchowym). Mimo to jest niezbędny we wszystkich rytuałach voodoo, ponieważ może ułatwić lub uniemożliwić kontakt z przywoływanymi duchami zmarłych.
Szamanów dzieli się na dwa rodzaje. Są to leworęczny i praworęczny voodoo. Jednak podstawą dla obu jest stworzenie wandi, czyli lalki wypchanej słomą, bądź watą pomieszaną z cząstką organiczną danego osobnika. Dzięki niej mogą niszczyć wrogów, nasyłając na nich przeróżne klątwy, jak i uzdrawiać przyjaciół. Wykorzystują oni magię duchów, bardzo zbliżoną do magii szamanów. Różnica jest następująca. Zaklinacz voodoo para się oddziaływaniem na duchy innych, a szaman skupia się na współpracy z nimi. Wróćmy jeszcze do wandi, bo to wokół niej kręci się cała sztuka tej magii. Oprócz informacji, które podałem wcześniej laleczka powinna naznaczona być krwią zwierzęcą. Najważniejsze jest jednak to, że musi ona zawierać cząstkę organiczną potencjalnego wroga lub sprzymierzeńca, którego ma przedstawiać wandi. Kiedy laleczka jest już gotowa zaklinacz może nią ranić, poprzez wbijanie igieł lub gwoździ, tak jak bokor (posługujący się leworęcznym voodoo, nakłuwa on 9 miejsc: czaszkę, serce, stawy ramion, kolana, ręce i brzuch.), a także uzdrawiać lub napełniać znajomych pozytywną energią, tak jak dokonuję tego housin (posługujący się praworęcznym voodoo). Zaklinacze obu odmian darzą się szacunkiem i podziwiają nawzajem. Voodoo umożliwia panowanie nad życiem i śmiercią zwykłych ludzi, a także wymierzenie sprawiedliwości złym osobom oraz uzdrawianie tych dobrych.
Powszechnie są znane legendy, że co potężniejsi czarownicy nabywają umiejętności „tworzenia” zombi. Jednak na ten temat nawet i oni milczą. Wiadomo jednak jak prawdopodobnie ma ta sztuka wyglądać. Można, więc ożywić ciało zmarłego i spowodować, iż będzie ono np.
pracować na polu jako pewnego rodzaju organiczny automat. Dana osoba staje się zombi wskutek zatrucia szczególnym rodzajem trucizny, przygotowanej przez bokora.. Nie jest to jednak element kultu, ale składnik wierzeń ludowych, który nie ma żadnego związku z właściwym oddawaniem czci.
Na koniec historia dotycząca pułkownika marynarki USA i klątwy voodoo. Stacjonował on na Haiti i po powrocie napisał książkę, która krytykowała ówczesne władze. Gwoździem do trumny okazał się artykuł, który powstał na temat książki i został pokazany w jednym z haitańskich dzienników. Został on za ten czyn rytualnie przeklęty przez jednego z najpotężniejszych zaklinaczy. Pierwszym ostrzeżeniem było zaginięcie pierwszego szkicu książki na poczcie, kiedy autor wysłał go wydawcy. Klątwa zaczęła działać i oto kolejny maszynopis w trafił pod niewłaściwy adres. Podczas przepisywania książki po raz trzeci cały czas psuła się maszyna do pisania, co doprowadziło do dużego opóźnienia w przepisywaniu. Wkrótce pułkownik złamał nogę, a dziennikarz, który zamierzał przeprowadzić wywiad z niefortunnym autorem nie dotarł na miejsce, ponieważ w drodze dostał ataku wyrostka i musiał być hospitalizowany i operowany. Zbliżał się ostateczny dzień zemsty i autor został pogryziony przez nieszczepionego przeciwko wściekliźnie psa. Pułkownik skazany był na serię bardzo bolesnych zastrzyków. Autor nie wierzył w klątwę i chcąc udowodnić jej śmieszność postanowił spędzić wakacje na Haiti. Kilka dni później zmarł na niespodziewany atak serca. Tak oto klątwa voodoo została ostatecznie spełniona. Zapamiętajcie tą historię dobrze i niech nikt nie śmie lekceważyć potęgi voodoo, a tym bardziej krytykować Haitańczyków!

GotLink.plgta forum Wykopy budownictwo